... ale niewiele się tak naprawdę dzieje.
* jeśli chodzi o zęby, to zmiany właściwie mało zauważalne, o ile w ogóle (może to siła sugestii, że mam aparat, to coś się jednak zmieniło). cięcie gięcie drucików i zamków o śluzówkę ciąg dalszy. policzek mniej boli, ale ciągle wbija się w drut. w nocy wypadł mi wosk i znów obudziłam się z okrutnym bólem. zostaje mi przetrwać. mam wrażenie, że sprężynka już nie działa, że luźno lata, a druty przyciągające czwórkę do szóstki (i odwrotnie) też są poluzowane... zmian w asymetrii nie widzę. wiem, że ustawianie zębów to żmudny proces, ale mam głupie wrażenie, że ten aparat nie działa. może moje kości są już tak odporne, że ciężej jest je przebudować...
i znowu mam wrażenie, że wyrwał mi za dużo zębów. mam już dość tych szpar... nie mogę normalnie gryźć, bo całe jedzenie ląduje w szparach, nie da się wyciągnąć bez wykałaczki i spojrzenia w lustro. do dupy takie jedzenie. chyba przyszedł kolejny kryzys...
* droga z rowerkiem się rozkręca. jestem już na pułapie 25 minut :) wagowo niestety skok w górę, ale mam nadzieję, że wraz ze zwiększaniem czasu jazdy waga ruszy w dół.
ogólnie chyba zaczęłam się zmieniać pod względem podejścia do ludzi. przez zęby od nich stroniłam, teraz czuję się pewniej, mówię trochę więcej, więcej się uśmiecham (pomimo, że zęby nadal krzywe). cieszy mnie to :)
Szukaj na tym blogu
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2013
(100)
-
▼
kwietnia
(18)
- piszę trochę rzadziej...
- znów ból...
- zmagań ciąg dalszy.
- byle do przodu :)
- Wreszcie powrót do ćwiczeń!!
- coraz lepiej :)
- płacz i zgrzytanie (niekoniecznie) zębami...
- wizyta nr 1
- powrót do ćwiczeń.
- . . .
- Początek leczenia - pierwszy dzień z aparatem
- To już :)
- 9h...
- ostatnia prosta...
- po wizycie
- ziemniaki w dziurze po ósemce??
- jak to się ciągnie...
- No internet
-
▼
kwietnia
(18)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz