nie mogę jeść. język jest cholernie poraniony. może tych ran nie widać zbytnio, jak się przyjrzę to widać, że jest pocięte... jedzenie nie wchodzi w rachubę (chleb - nie ma szans, nawet jedzenie ziemniaków boli!!)... picie przez słomkę - porażka. poharatany język jest wszystkiemu winny... przymusowa dieta jest fajna (szczególnie, jeśli chce się człowiek pozbyć ponad 20 kg), ale nie jeśli chodzi o głodówkę...
wczoraj od ortodonty dostałam wosk silikonowy. masakra. nie trzyma się kompletnie, odpada po chwili. wszystkiemu winne jest pewnie to, że jestem wręcz fabryką śliny :/
zęby po wczorajszym dołożeniu druta i wymianie gumek nie bolą same z siebie. boli jedynie, gdy na nie nacisnę - czyli nic nowego. w sumie dół trochę ciągnie, ale nie na tyle, bym zwracała na to jakąś szczególną uwagę. tyle dobrze, bo inaczej bym zwariowała - dostałam dziś @ i brzuch również wariuje... a z przeciwbólówką poczekam do wyjścia do pracy. póki co w łóżku z takim bolem jestem w stanie wytrzymać.
dziś przeklinam ten aparat i pewnie będę przeklinać jeszcze przynajmniej kilka dni... póki co po prostu chce mi się ryczeć. i pomimo, że wiem, że to nieuniknione i że musi tak być, jeśli chcę efektów, to świadomość, że za taki ból na życzenie sama płacę, nie jest przyjemna. jedynie wizja prostych zębów pozwala mi jakoś to przetrzymywać...
Szukaj na tym blogu
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2013
(100)
-
▼
kwietnia
(18)
- piszę trochę rzadziej...
- znów ból...
- zmagań ciąg dalszy.
- byle do przodu :)
- Wreszcie powrót do ćwiczeń!!
- coraz lepiej :)
- płacz i zgrzytanie (niekoniecznie) zębami...
- wizyta nr 1
- powrót do ćwiczeń.
- . . .
- Początek leczenia - pierwszy dzień z aparatem
- To już :)
- 9h...
- ostatnia prosta...
- po wizycie
- ziemniaki w dziurze po ósemce??
- jak to się ciągnie...
- No internet
-
▼
kwietnia
(18)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz