Szukaj na tym blogu

Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 23 kwietnia 2013

zmagań ciąg dalszy.

* gumki na aparacie straciły swoją nieziemską biel. i to chyba dobrze - pasuje mi, bo różnica pomiędzy kolorem gumek a zębów troszkę się zmniejszyła, pomimo, że nadal jest widoczna. ślinotok minął, wczoraj zauważyłam, że mówię już dużo lepiej - nie seplenię aż tak, jak na początku. jest to jeszcze słyszalne, ale dużo bardziej komfortowe :) zęby zaczęły znów pobolewać - szczególnie jedna z dolnych szóstek. po wyrwaniu piątek moje zęby jakoś lepiej się domykają, może szóstki mają przez to 'lepszy' kontakt - do tego te pierścienie na nich, może stąd ból. minie :) ogólnie po 2 tygodniach jestem w miarę przyzwyczajona do aparatu. zęby nadal są krzywe, więc jeszcze nie lubię tego, jak wygląda (szczególnie ta lambada na dole - nie mogę nawet najcieńszej nici dentystycznej użyć, bo nie ma szans, by weszła w niektóre przestrzenie - ale widzę już efekty, więc to kwestia czasu), ale mam nadzieję do wakacji (lub chociaż ich końca) polubię ;)

* odchudzanie idzie dobrze. dieta z czasem będzie jeszcze lepsza, do tego będę zwiększać czas spędzony z rowerkiem. do osiągnięcia pierwszego celu wagowego zostało 0,8kg. myślę, że w niedzielę, kiedy się zważę, będę mogła wejść na bloga i zmienić status przy wadze 70kg :) wciąż oduczam się myślenia o jedzeniu. wciąż uczę się traktować je jak coś niezbędnego do życia, a nie jako jedną z przyjemności... zrezygnowałam ze słodyczy (moimi jedynymi słodyczami są jogurty i lody, reszta wręcz może przestać obecnie istnieć), piję soki 100% rozcieńczane z wodą... muszę jeszcze zmniejszyć kolację i dokonywać lepszych wyborów, co wtedy zjeść. jest to trudne, bo zazwyczaj wracam do domu z pracy po 20:00 i jestem wtedy ok 6h po posiłku, więc głód sięga zenitu. zostaje mi zjeść jogurt i wypić dużo soku mocno rozcieńczonego wodą. byleby udało się wprowadzić to w życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz