Szukaj na tym blogu

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 lutego 2013

no nie wytrzymam...

ostatnio ósemki doprowadzają mnie do szału... przynajmniej jedna daje o sobie znać 24h na dobę... znów zaczęłam brać tabletki przeciwbólowe... szóstka niestety też o sobie przypomina. szczerze marzę o tym, by to już było zrobione... niech już minie ten tydzień czy dwa do zabiegu :/

a propo zabiegu - wciąż czekam na telefon z kliniki. dalej nie znam kosztów i dalej nie wiem, co będzie robione. mam swoją wizję, ale przecież nie jestem dentystą czy ortodontą, więc nie mogę być pewna swojej "diagnozy" nawet w 5%...

do tej pory wydałam ponad 670 euro na leczenie zębów przed aparatem. zanim mnie zadrutują, doliczę do tego kosztu jeszcze piątkową wizytę (górna 6 i 7), zrobienie dolnej zainfekowanej szóstki (szacuję na 200-300 euro), wyrwanie ósemek w sedacji (spodziewam się nawet 1000 euro, jak nie lepiej)... i reszta w zależności od decyzji ortodonty - albo wyrywanie czwórki i ratowanie ósemki (co brzmi absurdalnie, jeśli mówimy o wyrwaniu zdrowej czwórki i ratowaniu słabej zepsutej ósemki), albo wyrwanie zarówno ósemki, jak i dwóch górnych czwórek, albo zdecyduje się zostawić czwórkę i wyrwać tylko ósemki. po takich kombinacjach nie jestem w stanie podać sobie nawet orientacyjnego kosztu :/ przed samym aparatem dodajmy jeszcze oczyszczanie zębów (przedział 70 - 100 euro). w związku z tymi wyliczeniami zastanawiam się, czy kredyt nie byłby czasem dobrym rozwiązaniem. nie jestem w stanie od nikogo pożyczyć takiej kasy, a czekając na wypłatę (za max 15-20h pracy w tygodniu - taka praca :/ ) mogłabym nie zdążyć założyć aparatu do wakacji. przeraża mnie to... niech więc już dzwonią, bo muszę wiedzieć, na czym stoję i muszę zacząć zbierać/rozplanować kasę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz