miało być lepiej - dziś niestety żuchwa boli mnie, jakbym dostała z pięści. okład z lodu pomaga, ale tylko chwilowo - dopóki jest zimne. gdy twarz zaczyna się ogrzewać, ból powraca. tabletki nie biorę, i tak nie pomoże. język też boli. blokowałam nim całą noc szczękę, by nie zagryzać zębów (dentysta prosił, bym nie zagryzała szczęki, by nie podrażniać) - i taki mam efekt.
wydaje mi się, że ten ból jest przez znieczulenie. czułam, jak wkłuł mi to cholernie głęboko. poza tym właśnie te okolice bolą - mniej więcej te, które były znieczulone. a że kłuł w poniedziałek i w środę poprawił, to nic dziwnego. czucie mam, mogę ruszać szczęką, czyli nerwów nie naruszył. ale jak do jutra nie przejdzie, to się tam wybiorę - może dadzą mi coś na złagodzenie bólu...
Szukaj na tym blogu
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 28 lutego 2013
środa, 27 lutego 2013
po wizycie u drugiego orto.
już po wizycie. porównajmy 'na gorąco':
I - pierwszy orto
II - drugi orto (z dzisiaj)
KOSZT
I - 4500€
II - 4000€
werdykt - im mniej, tym lepiej - punkt dla orto II
RODZAJ APARATU
I - samoligaturujący (najprawdopodobniej Damon) - metal i clear w tej samej cenie
II - aparaty z ligaturami clear (dopłata 250 euro) i metal
werdykt - nie chcę mieć gumek w aparacie - punkt dla orto I
METODA PRZESUNIĘCIA ZGRYZU
I - sam aparat samoligaturujący
II - mikroimplanty w kości (koszt 100€ za jeden - potrzebne są 2)
werdykt - za nic w świecie nie dam sobie wkręcić śrub w kość - punkt dla orto I
ILOŚĆ ZĘBÓW DO WYRWANIA
I - 8 (ósemki i piątki)
II - 8 (ósemki i czwórki)
werdykt - wole wyrwać piątki (szpary mniej widoczne przy uśmiechu) - punkt dla orto I
CZAS LECZENIA
I - 18 miesięcy
II - 20 - 24 miesiące
werdykt - im krócej, tym lepiej i mam nadzieję, że damon wystarczy - punkt dla orto I
póki co tyle mogę porównać - i chyba jednak zostanę przy tym pierwszym ortodoncie.
I - pierwszy orto
II - drugi orto (z dzisiaj)
KOSZT
I - 4500€
II - 4000€
werdykt - im mniej, tym lepiej - punkt dla orto II
RODZAJ APARATU
I - samoligaturujący (najprawdopodobniej Damon) - metal i clear w tej samej cenie
II - aparaty z ligaturami clear (dopłata 250 euro) i metal
werdykt - nie chcę mieć gumek w aparacie - punkt dla orto I
METODA PRZESUNIĘCIA ZGRYZU
I - sam aparat samoligaturujący
II - mikroimplanty w kości (koszt 100€ za jeden - potrzebne są 2)
werdykt - za nic w świecie nie dam sobie wkręcić śrub w kość - punkt dla orto I
ILOŚĆ ZĘBÓW DO WYRWANIA
I - 8 (ósemki i piątki)
II - 8 (ósemki i czwórki)
werdykt - wole wyrwać piątki (szpary mniej widoczne przy uśmiechu) - punkt dla orto I
CZAS LECZENIA
I - 18 miesięcy
II - 20 - 24 miesiące
werdykt - im krócej, tym lepiej i mam nadzieję, że damon wystarczy - punkt dla orto I
póki co tyle mogę porównać - i chyba jednak zostanę przy tym pierwszym ortodoncie.
5 kanałów!!
dentysta powiedział, że pół nocy coś go męczyło. wiedział, że poprawa roboty polskiej dentystki to nie wszystko. i dzisiaj znalazł - zarówno rozwiązanie swoich wątpliwości, jak i najbardziej prawdopodobne źródło mojego bólu. dodatkowy kanał, którego nie był w stanie znaleźć w poniedziałek. stwierdził, że po tym dzisiejszym sukcesie jego dzień już jest udany :D i pocieszył mnie, ponieważ uznał, że nie powinno mnie już nic boleć. na wszelki wypadek mam unikać przygryzania. za 3 tygodnie (19/03) zrobimy kontrolnego rentgena i zobaczymy, czy uratowaliśmy dziada. ja ze swojej strony szczerze mam na to nadzieję. i oby ból nie wrócił, bo jeśli zacznie mi znowu tam grzebać w poszukiwaniu szóstego kanału, to chyba kogoś ukatrupię.
póki co, jeśli chodzi o leczenie zębów - ten dział jest zakończony. na szóstkę będę musiała założyć koronę, ale póki co nie muszę się o to martwić. na tą chwilę zostało mi skontrolowanie szóstki i wyrywanie.
a za niecałe 2h - drugi ortodonta. tak bardzo chciałabym być już po...
póki co, jeśli chodzi o leczenie zębów - ten dział jest zakończony. na szóstkę będę musiała założyć koronę, ale póki co nie muszę się o to martwić. na tą chwilę zostało mi skontrolowanie szóstki i wyrywanie.
a za niecałe 2h - drugi ortodonta. tak bardzo chciałabym być już po...
wtorek, 26 lutego 2013
auuuuć!!
bol rozłożył się równomiernie pomiędzy piątkę, szóstkę i siódemkę. teraz już nie boli tylko przy dotyku - również sam w siebie... nie wiem, czy to normalne... w każdym bądź razie tabletki nie pomagają. nie wiem, może to infekcja - nie zniknie przecież z dnia na dzień, może ząb to uciska i boli... tragedia... a jeszcze dzisiaj idę do pracy... jak nie przestanie boleć, to tam zwariuję... już nie wspomnę o tym, że jestem cholernie głodna - jogurtami i zupkami z torebki nie można się najeść!!
to wszystko to jakiś koszmar...
to wszystko to jakiś koszmar...
poniedziałek, 25 lutego 2013
bolii...
przez tą szóstkę nie mogę nic zjeść. boli. może nie tyle sama z siebie, bo jak jej nie ruszam, to jest ok. ale jak coś ugryzę, nacisnę, to O MATKO! ... nie ma co się dziwić, rozwalili mi tego zęba po sam korzeń... szczękościsk i ból w zawiasie powoli mija,ale nadal swobodnie nie otworzę ust. może jutro. mam nadzieję, że w środę założy mi cement i po krzyku - chociaż zarezerwował sobie na to aż godzinę, czyli tyle, co dzisiaj... na zdjęciu widziałam, że korzenie wypełnił, więc mam nadzieję, że zarezerwował sobie tą godzinę na zrobienie zdjęć, sprawdzenie postępów jak tam infekcja i założenie tego hipertwardego cementu.
tak w ogóle to średnio jestem zadowolona z podejścia tego dentysty. może dlatego, że wolę panią z kliniki nr 1 - delikatna, miła. a ten facet robi to tak, jakby świnię patroszył. jak typowy polski dentysta... już pominę, że patrząc w mikroskop, wbił mi igłę w wargę. maski na usta nie założył - dobrze, że chociaż rękawiczki wymieniał bardzo często...
może nie powinnam tak robić, ale nie umyję już dzisiaj zębów. jak dotknę szczoteczką tej szóstki (myśl o elektrycznej przyprawia mnie o dreszcze), to upadnę z bólu. swoje też zrobi to, że szczęki nie mogę otworzyć wystarczająco... przepłukam solanką, płynem do płukania ust i tak zostawię. zaparzę sobie jeszcze szałwię, żeby rano przepłukać. no i nastawię się na dietę jogurtowo - lodową + tzw gorące kubki w proszku. innego wyjścia nie widzę...
tak w ogóle to średnio jestem zadowolona z podejścia tego dentysty. może dlatego, że wolę panią z kliniki nr 1 - delikatna, miła. a ten facet robi to tak, jakby świnię patroszył. jak typowy polski dentysta... już pominę, że patrząc w mikroskop, wbił mi igłę w wargę. maski na usta nie założył - dobrze, że chociaż rękawiczki wymieniał bardzo często...
może nie powinnam tak robić, ale nie umyję już dzisiaj zębów. jak dotknę szczoteczką tej szóstki (myśl o elektrycznej przyprawia mnie o dreszcze), to upadnę z bólu. swoje też zrobi to, że szczęki nie mogę otworzyć wystarczająco... przepłukam solanką, płynem do płukania ust i tak zostawię. zaparzę sobie jeszcze szałwię, żeby rano przepłukać. no i nastawię się na dietę jogurtowo - lodową + tzw gorące kubki w proszku. innego wyjścia nie widzę...
teraz tylko czekanie
po kanałowym - część pierwsza. najgorsze chyba już za mną. wypełniono kanały (ba! nawet mała ciekawostka - wypełniono również odnóżkę od kanału :D ) pod mikroskopem, w środę założą mi lepsze wypełnienie a potem zostanie mi tylko czekać na decyzję - czy szóstka jest uratowana, czy się na mnie wypięła...
wyrywanie przeniesiono mi na 25 marca. dentysta stwierdził, że ten piątek to zbyt szybko, by decydować, czy tą szóstkę udało się uratować. na moje nieszczęście doktorek, który mi wszystko powyrywa w sedacji, jest w klinice tylko raz w miesiącu - i niestety po tym piątku kolejny raz pokaże się właśnie 25 marca... czyli 4 tygodnie w plecy. jedyne, co na plus, to to, że zdążę uzbierać pieniądze i w razie ewentualnej odmowy z banku, w którym teraz czekamy na decyzję, będę miała czas, by aplikować o kredyt w innym.
niestety z wyrywaniem jestem uziemiona - najpierw szóstka musi się zagoić, bo wyrwanie innych mogłoby zakłócić ustępowanie infekcji...
jedna rzecz, która mnie martwi po dzisiaj, to to, że od znieczulenia minęło ponad 5 godzin, a ja nadal nie czuję przedniej strony ust - właściwie to jakieś czucie wraca, ale strasznie wolno. w dodatku boli mnie szczęka w zawiasie, gdy próbuję ją szeroko otworzyć - podejrzewam, że przyczyną jest siedzenie przez ponad godzinę na fotelu dentystycznym przy nieustannym pełnym 'rozwarciu' paszczy... masakra...
w dodatku powróciły myśli na temat aparatu kosmetycznego. wrrr!!
wyrywanie przeniesiono mi na 25 marca. dentysta stwierdził, że ten piątek to zbyt szybko, by decydować, czy tą szóstkę udało się uratować. na moje nieszczęście doktorek, który mi wszystko powyrywa w sedacji, jest w klinice tylko raz w miesiącu - i niestety po tym piątku kolejny raz pokaże się właśnie 25 marca... czyli 4 tygodnie w plecy. jedyne, co na plus, to to, że zdążę uzbierać pieniądze i w razie ewentualnej odmowy z banku, w którym teraz czekamy na decyzję, będę miała czas, by aplikować o kredyt w innym.
niestety z wyrywaniem jestem uziemiona - najpierw szóstka musi się zagoić, bo wyrwanie innych mogłoby zakłócić ustępowanie infekcji...
jedna rzecz, która mnie martwi po dzisiaj, to to, że od znieczulenia minęło ponad 5 godzin, a ja nadal nie czuję przedniej strony ust - właściwie to jakieś czucie wraca, ale strasznie wolno. w dodatku boli mnie szczęka w zawiasie, gdy próbuję ją szeroko otworzyć - podejrzewam, że przyczyną jest siedzenie przez ponad godzinę na fotelu dentystycznym przy nieustannym pełnym 'rozwarciu' paszczy... masakra...
w dodatku powróciły myśli na temat aparatu kosmetycznego. wrrr!!
niedziela, 24 lutego 2013
oby strach miał wielkie oczy.
czas spać - jutro niestety (albo stety) wielki dzień. po dwóch tygodniach odpoczynku od borowania/wiercenia itp atrakcji czas do tego wrócić, by sprawy w końcu ruszyły. na rozluźnienie wypiłam trochę whisky - i mam nadzieję, że mi to nie zaszkodzi jutro. ilości były tak znikome, że alkohol do max 5 nad ranem powinien "wyparować" z mojego organizmu (ah te internetowe alko-kalkulatory).
oczekuję też z niecierpliwością kredytu. nie chcę nawet myśleć o odmowie. chyba się załamię totalnie, gdy odmówią. zostanie mi wtedy wyrywanie "na raty" na kartę medyczną (za darmo - to jakiś plus). to zawsze jakieś wyjście... i pewnie gdyby nie mój strach przed dentystami, od razu bym się na to zdecydowała, a dziś miała to za sobą. jedno jest pewne - jeśli nie dostanę kredytu, pomimo strachu zdecyduję się na wyrywanie przy znieczuleniu miejscowym - stan moich ósemek nie pozwala mi dłużej czekać... brrr :(
oczekuję też z niecierpliwością kredytu. nie chcę nawet myśleć o odmowie. chyba się załamię totalnie, gdy odmówią. zostanie mi wtedy wyrywanie "na raty" na kartę medyczną (za darmo - to jakiś plus). to zawsze jakieś wyjście... i pewnie gdyby nie mój strach przed dentystami, od razu bym się na to zdecydowała, a dziś miała to za sobą. jedno jest pewne - jeśli nie dostanę kredytu, pomimo strachu zdecyduję się na wyrywanie przy znieczuleniu miejscowym - stan moich ósemek nie pozwala mi dłużej czekać... brrr :(
metal czy kosmetyczny? decyzja zapadła.
dłuuuugo myślałam o tym, który aparat wybrać. właściwie od momentu ostatniej wizyty u ortodonty, kiedy to pokazał mi sztuczną szczękę z obydwoma (połowa kosmetyczna, połowa metal). przed tym wszystkim byłam zdecydowana na przezroczysty. bo pracuję z klientami, bo ogólnie mniej widoczny. ale gdzieś przypadkowo przeczytałam o wadach aparatów kosmetycznych. zaczęłam szukać, kopać, czytać ile wlezie... a mój zapał co do aparatu kosmetycznego malał z każdym dniem. dziś w końcu znalazłam zdjęcia, gdzie ktoś miał białe zamki, ale zęby nie były śnieżnobiałe. moje niestety bielą nie powalają, nawet po latach używania past wybielających i Listerine White. taki kolor kości. może spróbuję je wybielić po ściągnięciu aparatu. wracając do tematu - białe/przezroczyste zamki na ciemniejszych zębach (lub odwrotnie - przebarwione zamki na białych zębach) wyglądają wręcz obrzydliwie - i to właściwie przeważyło na max.
zakładam metalowy.
zakładam metalowy.
dlaczego to nie przestaje??
przez te tabletki czuję dziwny ból brzucha. wiem, jest ich po prostu za dużo. teoretycznie nie powinnam ich brać dłużej niż 7 dni - a biorę trzeci czy czwarty miesiąc... ale inaczej bym chyba oszalała :/ pomimo, że ból nie jest mocny, potrafi nieźle dokuczyć...
poprawka kanałowego już jutro. za 24h będę już godzinę po zabiegu. podejrzewam, że mój ból się nie skończy, a doktorek zapewne usunie część korzenia, może nawet powierci w kości, co może nieźle boleć, gdy znieczulenie zejdzie. ale chyba największą ulgą będzie to, że coś w tej kwestii w końcu ruszy i od jutra będzie tylko lepiej... niby jest te 5% szans, że leczenie się nie powiedzie, ale staram się tego nie widzieć...
mam też nadzieję, że decyzję z banku podejmą w miarę szybko i że będzie ona tym razem pozytywna. naprawdę chciałabym mieć to wszystko za sobą już w ten piątek, a potem tylko czekać na aparat...
poprawka kanałowego już jutro. za 24h będę już godzinę po zabiegu. podejrzewam, że mój ból się nie skończy, a doktorek zapewne usunie część korzenia, może nawet powierci w kości, co może nieźle boleć, gdy znieczulenie zejdzie. ale chyba największą ulgą będzie to, że coś w tej kwestii w końcu ruszy i od jutra będzie tylko lepiej... niby jest te 5% szans, że leczenie się nie powiedzie, ale staram się tego nie widzieć...
mam też nadzieję, że decyzję z banku podejmą w miarę szybko i że będzie ona tym razem pozytywna. naprawdę chciałabym mieć to wszystko za sobą już w ten piątek, a potem tylko czekać na aparat...
sobota, 23 lutego 2013
nadal boli.
opuchlizna z pomiędzy jedynek już zeszła,ale nadal boli. jedzenie nadal sprawia mi ból... nie boli jedynie, gdy mogę coś zjeść, wkładając to od razu gdzieś pomiędzy czwórkę a szóstkę - niestety zrobienie tego z kanapką jest dość trudne... chyba wrócę do "samochodzików" :/
jeszcze 1,5 dnia do kanałowego. nadal mnie to trochę przeraża, chociaż miałam robioną w nim przecież gorszą rzecz (nie mam w nim nerwów itp) - chodzi tylko o wyczyszczenie tego, co tam jest + włożenie nowego. i może nie tyle, że panicznie się boję, czy coś. wiem, że przeżyję :P tylko po prostu takie wizyty nie są przyjemne i niefajnie się na nie czeka... a najlepiej, gdyby było już po.
mój facet dzwonił do banku zapytać, co z naszym kredytem. niestety, nadal nie podjęto decyzji i najprawdopodobniej będzie w poniedziałek. jeśli dostaniemy kredyt (a mam nadzieję, że nasze szansy, jako pary, są dużo większe - tym bardziej, że kwota mniejsza), wyrwę wszystko w terminie - czyli 1 marca. będę tylko musiała jak najszybciej zgłosić to w pracy i zdążyć wziąć urlop... no i znaleźć zastępstwo na sobotę. naprawdę liczę na to, że się uda...
a póki co czas umyć zęby po posiłku... dzieki Bogu mam tą miękką manualną szczoteczkę od ortodonty, bo inaczej mycie zębów przez te wszystkie bolączki byłoby wręcz katorgą...
jeszcze 1,5 dnia do kanałowego. nadal mnie to trochę przeraża, chociaż miałam robioną w nim przecież gorszą rzecz (nie mam w nim nerwów itp) - chodzi tylko o wyczyszczenie tego, co tam jest + włożenie nowego. i może nie tyle, że panicznie się boję, czy coś. wiem, że przeżyję :P tylko po prostu takie wizyty nie są przyjemne i niefajnie się na nie czeka... a najlepiej, gdyby było już po.
mój facet dzwonił do banku zapytać, co z naszym kredytem. niestety, nadal nie podjęto decyzji i najprawdopodobniej będzie w poniedziałek. jeśli dostaniemy kredyt (a mam nadzieję, że nasze szansy, jako pary, są dużo większe - tym bardziej, że kwota mniejsza), wyrwę wszystko w terminie - czyli 1 marca. będę tylko musiała jak najszybciej zgłosić to w pracy i zdążyć wziąć urlop... no i znaleźć zastępstwo na sobotę. naprawdę liczę na to, że się uda...
a póki co czas umyć zęby po posiłku... dzieki Bogu mam tą miękką manualną szczoteczkę od ortodonty, bo inaczej mycie zębów przez te wszystkie bolączki byłoby wręcz katorgą...
czwartek, 21 lutego 2013
ból ból ból...
zjadłam wczoraj paczkę chipsów, Lay's solone. jadłam przednimi zębami, żeby nie wciskać chipsów w dziurawą jedynkę... w nocy obudził mnie ból i coś dziwnego w buźce - pomiędzy jedynkami, na podniebieniu, mam spuchnięte dziąsło!! musiało mi się coś wbić w trakcie jedzenia i spuchło... przygryzam to zębami, gdy zamknę szczękę i boli... boli też policzek od wewnętrznej strony (też przygryzany - w nocy przez sen widocznie coś próbuję z tym zrobić i gryzę wszystko dookoła :/ )... przepłukałam szałwią i posmarowałam maścią z apteki - nie jest już tak spuchnięte (przynajmniej czuję, że jest mniejsze), ale boli nadal... sytuacja jest tragiczna - lewą stroną nie jem od listopada (ósemka z nerwem na wierzchu), prawą stroną nie jem, by dziurawej prawej ósemki nie załatwić tak, jak lewej), a teraz dodatkowo przez ból mam problem, by jeść przednimi zębami. uwierzcie mi, mam ochotę wykrzyczeć "kurvv@" na cały regulator...
do kanałowego mam 3 dni... boję się, bo idę do innego dentysty niż dotychczas (to zwykły dentysta, nie osoba zajmująca się dentofobami) - do tej pory jedynie zaglądał mi w zęby, nie dotykajac ich :/ nie wiem, jak leczy... opinie są pozytywne, więc zobaczymy. w każdym bądź razie nie ucieknę - po prostu muszę zrobić choć krok do przodu... ale jakiś kardiolog w okolicach, w razie zawału ze strachu, by się przydał. ta szóstka to jednak dużo poważniejsza sprawa niż te zwykłe plomby, które robiłam do tej pory...
z ratami nie odpisali. napisałam 2 maile, więc cholera nie wiem o co chodzi. dowiem się jutro po pracy... póki co muszę coś zjeść (nie wiem, jak mi to wyjdzie), bo za chwilę do pracy. mam nadzieję, że przestanę tam myśleć o tej pieprzonej gulce na podniebieniu :/
do kanałowego mam 3 dni... boję się, bo idę do innego dentysty niż dotychczas (to zwykły dentysta, nie osoba zajmująca się dentofobami) - do tej pory jedynie zaglądał mi w zęby, nie dotykajac ich :/ nie wiem, jak leczy... opinie są pozytywne, więc zobaczymy. w każdym bądź razie nie ucieknę - po prostu muszę zrobić choć krok do przodu... ale jakiś kardiolog w okolicach, w razie zawału ze strachu, by się przydał. ta szóstka to jednak dużo poważniejsza sprawa niż te zwykłe plomby, które robiłam do tej pory...
z ratami nie odpisali. napisałam 2 maile, więc cholera nie wiem o co chodzi. dowiem się jutro po pracy... póki co muszę coś zjeść (nie wiem, jak mi to wyjdzie), bo za chwilę do pracy. mam nadzieję, że przestanę tam myśleć o tej pieprzonej gulce na podniebieniu :/
środa, 20 lutego 2013
jak ten czas szybko leci :)
dziś środa, a w poniedziałek idę na leczenie szóstki. dopiero dziś zdałam sobie sprawę, że to jeszcze tylko kilka dni. i zaczęłam się również bać... za równy tydzień mam też konsultację z drugim ortodontą. zaczełam się jednak zastanawiać nad słusznością wyrwania tylu zębów. są opinie, które mówią, że siódemki zostaną na swoim miejscu (nawet, jeśli usunie się ósemki), więc rzeczywiście reszta zębów i tak się nie zmieści... cóż, pójdę do tego drugiego ortodonty i zobaczymy, co wymyśli.
jakiś czas temu zaczęłam rozglądać się za nową szczoteczką do zębów. obecna, Oral B Vitality po prostu mnie męczy, często kłuje wręcz w dziąsła, przez co utrudnia to czyszczenie i muszę wspomagać się nawet patyczkami higienicznymi. co prawda muszę się z nią jeszcze pomęczyć, bo finanse nie pozwolą mi na zakup nowości, dopóki nie założę aparatu, a moja sytuacja finansowa się nie ustabilizuje, ale warto mieć coś na oku.
warunki były dwa - koniecznie musi być elektryczna i ułatwiać życie z aparatem ortodontycznym. po przejrzeniu masy ofert i ocenie, czy nadają się do aparatu, wybrałam taki zestaw:
jest to Waterpik WP900 - szczoteczka soniczka z wbudowanym irygatorem. koszt to około 150 - 170 euro za taki zestaw. przeczytałam na jej temat tysiące opinii i nie sądzę, bym żałowała zakupu. obawiam się jednak, że może być problem, jeśli chodzi o podłączenie do prądu. zasilanie jest sieciowe, a niestety żadna irlandzka łazienka nie jest wyposażona w gniazdko... dzieki Bogu, takowe jest zaraz za drzwiami, ale to i tak utrudnienie, bo będę musiała poprowadzić kabel i być może przedłużacz. ciężka sprawa... ale to nic, coś wymyślę. mam dużo czasu :)
zanim założę aparat, chciałabym kupić zestaw do polerowania zębów:
to akurat jest dużo tańsza sprawa (27 euro w Argosie), więc mam nadzieję, że spokojnie będe mogła sobie na nią pozwolić.
dziś ząb mnie nie boli. w sumie czuję jakieś przypominanie, że nie wszystko jest w porządku, ale niewiele mi przeszkadza. tabletki przeciwbólowe mogę więc ominąć szerokim łukiem i mam nadzieję, że zostanie tak do samego leczenia.
jakiś czas temu zaczęłam rozglądać się za nową szczoteczką do zębów. obecna, Oral B Vitality po prostu mnie męczy, często kłuje wręcz w dziąsła, przez co utrudnia to czyszczenie i muszę wspomagać się nawet patyczkami higienicznymi. co prawda muszę się z nią jeszcze pomęczyć, bo finanse nie pozwolą mi na zakup nowości, dopóki nie założę aparatu, a moja sytuacja finansowa się nie ustabilizuje, ale warto mieć coś na oku.
warunki były dwa - koniecznie musi być elektryczna i ułatwiać życie z aparatem ortodontycznym. po przejrzeniu masy ofert i ocenie, czy nadają się do aparatu, wybrałam taki zestaw:
jest to Waterpik WP900 - szczoteczka soniczka z wbudowanym irygatorem. koszt to około 150 - 170 euro za taki zestaw. przeczytałam na jej temat tysiące opinii i nie sądzę, bym żałowała zakupu. obawiam się jednak, że może być problem, jeśli chodzi o podłączenie do prądu. zasilanie jest sieciowe, a niestety żadna irlandzka łazienka nie jest wyposażona w gniazdko... dzieki Bogu, takowe jest zaraz za drzwiami, ale to i tak utrudnienie, bo będę musiała poprowadzić kabel i być może przedłużacz. ciężka sprawa... ale to nic, coś wymyślę. mam dużo czasu :)
zanim założę aparat, chciałabym kupić zestaw do polerowania zębów:
to akurat jest dużo tańsza sprawa (27 euro w Argosie), więc mam nadzieję, że spokojnie będe mogła sobie na nią pozwolić.
dziś ząb mnie nie boli. w sumie czuję jakieś przypominanie, że nie wszystko jest w porządku, ale niewiele mi przeszkadza. tabletki przeciwbólowe mogę więc ominąć szerokim łukiem i mam nadzieję, że zostanie tak do samego leczenia.
wtorek, 19 lutego 2013
ała...
przedwczoraj skończyłam brać antybiotyk. i już wczoraj przyczepił się na nowo ból zęba... najgorsze, że nawet nie wiem, skąd ten ból - czy to dolna czy górna ósemka, czy szóstka... masakra... trochę pomaga przepłukanie wodą z solą, ale to krótkotrwałe... na Nurofen niestety chyba już się uodporniłam, bo nadal pobolewa... w końcu przedawkuję :/ nie wspomnę już o tym, w jakim stanie jest mój żołądek po takiej kuracji (na przeciwbólowych jadę od grudnia 2012 - obiecałam sobie zrobić zęby po świętach i pomimo, że w styczniu zgodnie z obietnicą zaczęłam, najgorsze problemy nadal zostały...). męcząca sprawa :(
poniedziałek, 18 lutego 2013
bez zmian...
w sprawie moich zębów nic się nie zmieniło. zaczęłam za to kombinować, jak to załatwić... póki co kanałowe odbędzie się tak, jak powinno (25 i 27 lutego), wizyta u drugiego ortodonty również (bezpłatna, więc nic by się nie zmieniło). natomiast wyrywanie i wizytę u pierwszego ortodonty będę musiała przesunąć... nie wiem na kiedy niestety - czy tydzień, czy dwa tygodnie później... dziś drugi raz aplikujemy o kredyt - tym razem wspólnie i o mniejszą kwotę. jeśli teraz się nie uda, to ja nie wiem, co zrobię...
piątek, 15 lutego 2013
infekcja...
dostałam dziś e-maila z kopią mojego rentgena, zrobionego przez ortodontę. oto moja szóstka, tykająca bomba zegarowa. tak właśnie wygląda zainfekowany ząb - chodzi o otoczkę wokół korzeni. infekcja powstawała naprawdę długo, od leczenia kanałowego minęły ok 2 lata. nic o niej nie wiedziałam do czasu zdjęcia w gabinecie ortodonty. od jakiegoś czasu przypomina o sobie bólem...
nawiązując do mojej "depresji" - po uspokojeniu się na chwilę, znów się rozbeczałam. nienawidzę czuć się bezradna... już nawet pracodawcę uprzedziłam o moich planach i urlopie (musiałam dowiedzieć się, jak sprawa wygląda), nastawiłam się... a teraz kompletnie nie wiem, co robić... przesuwać wszystko w czasie? czy przerwać w ogóle...
dlaczego zawsze, jak coś sobie postanowię, wszystko musi się spieprzyć??? ;(
załamka...
odmówiono nam kredytu... powód? brak oszczędności... do cholery, gdybyśmy mieli oszczędności, nie musielibyśmy brać kredytu!!!!
moje zęby stoją teraz pod znakiem zapytania... chyba, że odważę się na wyrywanie na kartę medyczną, bez sedacji... Jezu, przecież ja umrę ze strachu :( nie odważę się... nie ma bata... poza tym musiałabym wyrywać na raty... nie ma szans, bym dostała tyle urlopu... szlag by to wszystko trafił...
dostalam również kopię mojego prześwietlenia od ortodonty. infekcja w szóstce wygląda wręcz przerażająco... jeśli czegoś z tym nie zrobię, źle to się skończy...
nawet nie chcę o tym wszystkim myśleć :( wystarczy już, że poryczałam się jak dziecko...
moje zęby stoją teraz pod znakiem zapytania... chyba, że odważę się na wyrywanie na kartę medyczną, bez sedacji... Jezu, przecież ja umrę ze strachu :( nie odważę się... nie ma bata... poza tym musiałabym wyrywać na raty... nie ma szans, bym dostała tyle urlopu... szlag by to wszystko trafił...
dostalam również kopię mojego prześwietlenia od ortodonty. infekcja w szóstce wygląda wręcz przerażająco... jeśli czegoś z tym nie zrobię, źle to się skończy...
nawet nie chcę o tym wszystkim myśleć :( wystarczy już, że poryczałam się jak dziecko...
czwartek, 14 lutego 2013
spokój i niepokój
spokój, bo ósemka, ta z poprzedniego postu, mi nie dokucza - ale faktem jest też, że jej w egzystencji zbytnio nie przeszkadzam. bałam się też jeść normalne rzeczy, ale odważyłam się - i jesli uważam, nic złego się nie dzieje. może brak bólu spowodowany jest również antybiotykiem... mam nadzieję, że spokojnie przeturlam się te 2 tygodnie - w końcu zostało 15 dni... tak się złożyło, że będzie to w dzień mojej wypłaty :D jedną dwutygodniówkę dostanę jutro, kolejną właśnie w dniu zabiegu... może to i dobrze, bo po sedacji przez tydzień nie wyjdę z domu, co pomoże mi zaoszczędzić trochę pieniędzy.
niepokój natomiast wynika z braku informacji na temat kredytu. mieliśmy coś wiedzieć we wtorek/środę, a dziś czwartek i nadal nic nie wiem. mój men próbował dzwonić, niestety odzywa się sekretarka... nie wiem, może akurat była na lunchu. w każdym bądź razie bez tego kredytu mogę raczej odwołać zabiegi... a wtedy szlag wszystko trafi...
mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni z korzyścią dla mnie...
niepokój natomiast wynika z braku informacji na temat kredytu. mieliśmy coś wiedzieć we wtorek/środę, a dziś czwartek i nadal nic nie wiem. mój men próbował dzwonić, niestety odzywa się sekretarka... nie wiem, może akurat była na lunchu. w każdym bądź razie bez tego kredytu mogę raczej odwołać zabiegi... a wtedy szlag wszystko trafi...
mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni z korzyścią dla mnie...
środa, 13 lutego 2013
masakra...
przepłukałam zęby wodą z solą, jak zawsze... stwierdziłam też, że w końcu przeczyszczę dziurę w ósemce (tą drugą - tą, której nie dotykam ze względu na ból). solanka wypłukała to, co tam było... moim oczom ukazała się czerwona kropka... mam wrażenie, że to nerw na wierzchu, stąd ból przy dotyku... nie jestem odporna na takie widoki, stąd właściwie momentalnie zrobiło mi się słabo i musiałam przerwać mycie zębów :/
najgorsze, że dzień wyrywania nastąpi dopiero za 2,5 tygodnia. w sumie za 2 tygodnie zobaczę się z dentystą tak czy inaczej. biorę antybiotyk, by "zbić" stan zapalny. nie boli, gdy płukam, gdy coś piję, gdy przypadkowo włazi mi tam jedzenie. ale to otwarta rana... i boję się, bo nie wiem, co z tego może wyjść.
najgorsze jest to, że nie pójdę do dentysty. nie mam po prostu pieniędzy, poza tym zaplanowanie zabiegu w sedacji to nie takie hop siup - a niestety nie dam sobie tego wyrwać, gdy będę w pełni świadoma, co się dzieje. skoro na widok takiego zęba zrobiło mi się słabo, to przy rwaniu mogłabym zemdleć... nadal nie doczekaliśmy się decyzji w sprawie kredytu, więc tym bardziej nie ma szans, by to przyspieszyć. obyśmy go dostali, bo jak nie przyznają, to o wyrywaniu moge zapomnieć...
zostaje mi unikać jedzenia, które będzie tam włazić (witajcie jogurty, lody i galaretki na full time), dbać o higienę jamy ustnej na 200%... i przekulać jakoś te 2 tygodnie...
tak cholernie męczy mnie już temat zębów... nie ma dnia, bym nie czytała o zębach...czy to fora, czy filmy na youtube, czy jakieś porady, co się dzieje... mam dosyć, naprawdę mam dosyć tematu zębów... :(
najgorsze, że dzień wyrywania nastąpi dopiero za 2,5 tygodnia. w sumie za 2 tygodnie zobaczę się z dentystą tak czy inaczej. biorę antybiotyk, by "zbić" stan zapalny. nie boli, gdy płukam, gdy coś piję, gdy przypadkowo włazi mi tam jedzenie. ale to otwarta rana... i boję się, bo nie wiem, co z tego może wyjść.
najgorsze jest to, że nie pójdę do dentysty. nie mam po prostu pieniędzy, poza tym zaplanowanie zabiegu w sedacji to nie takie hop siup - a niestety nie dam sobie tego wyrwać, gdy będę w pełni świadoma, co się dzieje. skoro na widok takiego zęba zrobiło mi się słabo, to przy rwaniu mogłabym zemdleć... nadal nie doczekaliśmy się decyzji w sprawie kredytu, więc tym bardziej nie ma szans, by to przyspieszyć. obyśmy go dostali, bo jak nie przyznają, to o wyrywaniu moge zapomnieć...
zostaje mi unikać jedzenia, które będzie tam włazić (witajcie jogurty, lody i galaretki na full time), dbać o higienę jamy ustnej na 200%... i przekulać jakoś te 2 tygodnie...
tak cholernie męczy mnie już temat zębów... nie ma dnia, bym nie czytała o zębach...czy to fora, czy filmy na youtube, czy jakieś porady, co się dzieje... mam dosyć, naprawdę mam dosyć tematu zębów... :(
wtorek, 12 lutego 2013
znowu :/
znów ukruszyła mi się ósemka - tym razem po drugiej stronie. co najśmieszniejsze - podczas mycia zębów!! mam wrażenie, że ten ząb jest totalnie martwy. chociaż jakimś cudem boli, gdy niechcący wbiję tam szczoteczkę. nie wiem, jak oni wyrwą tego zęba, skoro mi te odłamki pękają w paznokciach. złapią kleszczami, a to rozsypie się w drobny mak!! jak dobrze, że będę "spać" i będzie mi wszystko jedno...
za 17 dni pozbędę się tych pieprzonych ósemek raz na zawsze... naprawdę nie mogę się doczekać... szczególnie, że w tym dniu wszystkie problemy z zębami wreszcie się zakończą, zostanie mi zagojenie ran po ekstrakcjach i założenie aparatu...
za 17 dni pozbędę się tych pieprzonych ósemek raz na zawsze... naprawdę nie mogę się doczekać... szczególnie, że w tym dniu wszystkie problemy z zębami wreszcie się zakończą, zostanie mi zagojenie ran po ekstrakcjach i założenie aparatu...
szykuje się tydzień dentystyczny...
zabukowałam przed chwilą wizytę w drugiej klinice ortodontycznej. zanim zadzwoniłam, dowiedziałam się, że jest to wizyta totalnie bez opłat, nawet RTG jest bezpłatne podczas pierwszej wizyty. dlaczego więc nie skorzystać? być może uchroni mnie to przed wyrywaniem piątek - chociaż szczerze straciłam już na to nadzieję, warto mieć drugą opinię.
podsumowując, szykuje się więc wspaniały tydzień dentystyczny!! do 24 lutego mam spokój z wszelkiej maści dentystami. a potem...
Poniedziałek 25/02
8:30 - rozpoczęcie ponownego leczenia kanałowego szóstki.
Środa 27/02
8:30 - dokończenie ponownego leczenia kanałowego szóstki
14:00 - wizyta w klinice ortodontycznej (nr 2)
Piątek 01/03
11:00 - zabieg usuwania zębów w sedacji.
i cały następny tydzień - skręcanie się z bóluuu :) ehh... a jak ból ustąpi - aparat - i kolejny bólll... jeee... niezła perspektywa...
muszę jeszcze załatwić wolne w pracy... wzięłam kilka formularzy, by sobie to wszystko nakreślić... żeby mnie kurde nie wywalili z roboty za tyle próśb :/
podsumowując, szykuje się więc wspaniały tydzień dentystyczny!! do 24 lutego mam spokój z wszelkiej maści dentystami. a potem...
Poniedziałek 25/02
8:30 - rozpoczęcie ponownego leczenia kanałowego szóstki.
Środa 27/02
8:30 - dokończenie ponownego leczenia kanałowego szóstki
14:00 - wizyta w klinice ortodontycznej (nr 2)
Piątek 01/03
11:00 - zabieg usuwania zębów w sedacji.
i cały następny tydzień - skręcanie się z bóluuu :) ehh... a jak ból ustąpi - aparat - i kolejny bólll... jeee... niezła perspektywa...
muszę jeszcze załatwić wolne w pracy... wzięłam kilka formularzy, by sobie to wszystko nakreślić... żeby mnie kurde nie wywalili z roboty za tyle próśb :/
poniedziałek, 11 lutego 2013
klinika mnie załamała :/
dziś rano byłam na kolejnej konsultacji w klinice... niestety, nie jestem szczęśliwa z powodu tego, co usłyszałam...
1. wyrwanie 8 zębów jest konieczne. wg lekarza nie zmieni to właściwie nic w mojej twarzy... stwierdził z uśmiechem, że nie powinnam się bać, a on wie co mówi, bo współpracuje z ortodontami od 32 lat... nie wiem, czy powinnam się z tego powodu cieszyć - że mam doświadczonego lekarza, czy raczej podłamać tym, że dzięki temu do dziś jest za przestarzałymi metodami :/
2. koszt. leczenie kanałowe będzie mnie kosztować €850 euro, wyrwanie 8 zębów - €1650 (ze zniżką 500€ - jako że to multi usługa). razem daje to 2,5tys €. karty medycznej nie honorują, to prywatna klinika. wspaniała wiadomość, biorąc pod uwagę kredyt na 3000€ - którego nawet jeszcze nie dostaliśmy.
3. kolejny antybiotyk do kolekcji. mój facet się ucieszy, gdy zacytuję mu rozmowę z lekarzem...
- bierzesz tabletki antykoncepcyjne?
- tak...
- nie ufaj im przez następne 2 tygodnie... nie chciałbym być winny nieplanowanej ciąży :P
podsumowując, przeleciało mi przez głowę, by w cholerę rzucić to całe zamieszanie... z drugiej strony w Polsce nie mogłabym sobie pozwolić na takie rzeczy... w końcu na co mam wydać zarobione pieniądze, jak nie na to, co jest mi potrzebne...
25 i 27 lutego mam umówione wizyty w sprawie leczenia kanałowego szóstki - dają mi 95% szans na jej uratowanie, a jeśli się nie uda, wyrwą mi tą szóstkę zamiast piątki... mogli tak w ogóle zadecydować od razu - mogłabym zaoszczędzić kasę :/ chociaż nie wiem, jak oni to policzą...
w sumie nie ma nad czym myśleć... ale spieprzyło mi to humor wystarczająco...
1. wyrwanie 8 zębów jest konieczne. wg lekarza nie zmieni to właściwie nic w mojej twarzy... stwierdził z uśmiechem, że nie powinnam się bać, a on wie co mówi, bo współpracuje z ortodontami od 32 lat... nie wiem, czy powinnam się z tego powodu cieszyć - że mam doświadczonego lekarza, czy raczej podłamać tym, że dzięki temu do dziś jest za przestarzałymi metodami :/
2. koszt. leczenie kanałowe będzie mnie kosztować €850 euro, wyrwanie 8 zębów - €1650 (ze zniżką 500€ - jako że to multi usługa). razem daje to 2,5tys €. karty medycznej nie honorują, to prywatna klinika. wspaniała wiadomość, biorąc pod uwagę kredyt na 3000€ - którego nawet jeszcze nie dostaliśmy.
3. kolejny antybiotyk do kolekcji. mój facet się ucieszy, gdy zacytuję mu rozmowę z lekarzem...
- bierzesz tabletki antykoncepcyjne?
- tak...
- nie ufaj im przez następne 2 tygodnie... nie chciałbym być winny nieplanowanej ciąży :P
podsumowując, przeleciało mi przez głowę, by w cholerę rzucić to całe zamieszanie... z drugiej strony w Polsce nie mogłabym sobie pozwolić na takie rzeczy... w końcu na co mam wydać zarobione pieniądze, jak nie na to, co jest mi potrzebne...
25 i 27 lutego mam umówione wizyty w sprawie leczenia kanałowego szóstki - dają mi 95% szans na jej uratowanie, a jeśli się nie uda, wyrwą mi tą szóstkę zamiast piątki... mogli tak w ogóle zadecydować od razu - mogłabym zaoszczędzić kasę :/ chociaż nie wiem, jak oni to policzą...
w sumie nie ma nad czym myśleć... ale spieprzyło mi to humor wystarczająco...
niedziela, 10 lutego 2013
zaczyna mnie to męczyć...
od kilku dni przeglądam wątki dotyczące zmiany rys twarzy po wyrwaniu zębów. 90% ludzi serdecznie to odradza. mowa o zapadających się policzkach, wąskiej szczęcie, przesuwaniu żuchwy, wydłużaniu nosa... niestety, zaczęłam wręcz panikować.
napewno pójdę na konsultację do przynajmniej jeszcze jednego ortodonty. nikt inny mnie w tym wszystkim nie upewni...
napewno pójdę na konsultację do przynajmniej jeszcze jednego ortodonty. nikt inny mnie w tym wszystkim nie upewni...
sobota, 9 lutego 2013
obserwacja...
wczoraj po leczeniu zęba w klinice nr 1 tradycyjnie obejrzałam pod lusterkiem wykonaną pracę pani doktor. nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że górne siódemki mam dość podłużne (w sumie widziałam to, ale jakoś nie zainteresowałam się tym) i nie idą "z nurtem" szczęki, tylko są pod kątem... mam nadzieję, że gdy wyrwę piątki, ortodonta naprostuje mi je :P i wtedy te piątki chociaż trochę się pokryją... dobra, uspokoiłam się :P
nadal jednak martwi mnie sprawa dolnych piątek. stłoczenie nie jest specjalnie duże, więc jeśli usunę aż 4 zęby, to boję się, że będą mi się zaczynać zbyt daleko :/ a tego nie chcę...
muszę zrobić sobie listę pytań do ortodonty... i umówić się na jakąś wcześniejszą wizytę. przecież nie pójdę z jednym pytankiem... w sumie to mam już 2 :P może lista się powiększy...
nadal jednak martwi mnie sprawa dolnych piątek. stłoczenie nie jest specjalnie duże, więc jeśli usunę aż 4 zęby, to boję się, że będą mi się zaczynać zbyt daleko :/ a tego nie chcę...
muszę zrobić sobie listę pytań do ortodonty... i umówić się na jakąś wcześniejszą wizytę. przecież nie pójdę z jednym pytankiem... w sumie to mam już 2 :P może lista się powiększy...
piątek, 8 lutego 2013
mam medical card :)
wczoraj dostałam informację, że przyznano mi Medical Card :) a to oznacza darmowe wizyty u lekarza i dentysty, czasem też antybiotyki... mój men też skorzystał :) więc w niedalekiej przyszłości wyślę go na załatanie dwóch dziur, z którymi od jakiegoś czasu zwleka.
dentystyczne usługi są refundowane - niestety, są strasznie ograniczone... w ciagu roku kalendarzowego mam prawo do jednej darmowej pełnej egzaminacji zębów, mogę też zrobić 2 wypełnienia (wraz ze znieczuleniem), a do tego nielimitowana liczba ekstrakcji xD cóż, mój limit w tym momencie wynosi 32 :P niby nie jest to dużo, ale biorąc pod uwagę, że ktoś raz do roku porządnie skontroluje zęby, to te dwie plomby mu w zupełności wystarczą. mi tam więcej do szczęścia nie będzie potrzebne :) wszystkie zeby mam wyleczone - pozostała kwestia szóstki i wyrwania 8 zębów. nie jestem pewna, czy klinika, którą wybrałam, robi zabiegi na MC. niestety, nie ma takiej informacji nigdzie i obawiam się, że nie zrefundują... a szkoda by było, skoro mam prawo zrobić to za darmo. jeśli trzepną mi cenę, że spadnę z krzesła, to chyba przejdę się gdzie indziej... mieć tyle kasy w kieszeni a nie mieć, to jednak różnica.
dziś byłam na ostatniej wizycie w klinice nr 1. o dziwo, nawet znieczulenie, którego nienawidzę, nie bolało tak bardzo, jak poprzednim razem. może humor poprawiło mi powitanie słowami "my favourite patient! :D", może fakt, że nie zapłacę xD w każdym bądź razie było o wiele przyjemniej :) z moja ulubioną panią dentystką mam nadzieję się jeszcze zobaczyć przy okazji scalingu i polishingu przed założeniem aparatu. polubiłam tą babkę tak bardzo, że teraz będę tęsknić za wizytami ;)
niestety, pomimo, że wie, że ją lubię, nie pocieszyła mnie w sprawie wyrywania piątek... stwierdziła, że rzeczywiście mogę tego potrzebować i małe znaczenie ma tu fakt, że usunę ósemki... ważniejsze jest zrobienie miejsca na przodzie... a na marginesie ósemki wcale nie muszą zrobić tak dużo miejsca, co mogłoby spowodować kolejne stłoczenie za kilka lat... jeśli klinika nr 2 będzie miała podobne zdanie, nie będę miała wyjścia :(
dentystyczne usługi są refundowane - niestety, są strasznie ograniczone... w ciagu roku kalendarzowego mam prawo do jednej darmowej pełnej egzaminacji zębów, mogę też zrobić 2 wypełnienia (wraz ze znieczuleniem), a do tego nielimitowana liczba ekstrakcji xD cóż, mój limit w tym momencie wynosi 32 :P niby nie jest to dużo, ale biorąc pod uwagę, że ktoś raz do roku porządnie skontroluje zęby, to te dwie plomby mu w zupełności wystarczą. mi tam więcej do szczęścia nie będzie potrzebne :) wszystkie zeby mam wyleczone - pozostała kwestia szóstki i wyrwania 8 zębów. nie jestem pewna, czy klinika, którą wybrałam, robi zabiegi na MC. niestety, nie ma takiej informacji nigdzie i obawiam się, że nie zrefundują... a szkoda by było, skoro mam prawo zrobić to za darmo. jeśli trzepną mi cenę, że spadnę z krzesła, to chyba przejdę się gdzie indziej... mieć tyle kasy w kieszeni a nie mieć, to jednak różnica.
dziś byłam na ostatniej wizycie w klinice nr 1. o dziwo, nawet znieczulenie, którego nienawidzę, nie bolało tak bardzo, jak poprzednim razem. może humor poprawiło mi powitanie słowami "my favourite patient! :D", może fakt, że nie zapłacę xD w każdym bądź razie było o wiele przyjemniej :) z moja ulubioną panią dentystką mam nadzieję się jeszcze zobaczyć przy okazji scalingu i polishingu przed założeniem aparatu. polubiłam tą babkę tak bardzo, że teraz będę tęsknić za wizytami ;)
niestety, pomimo, że wie, że ją lubię, nie pocieszyła mnie w sprawie wyrywania piątek... stwierdziła, że rzeczywiście mogę tego potrzebować i małe znaczenie ma tu fakt, że usunę ósemki... ważniejsze jest zrobienie miejsca na przodzie... a na marginesie ósemki wcale nie muszą zrobić tak dużo miejsca, co mogłoby spowodować kolejne stłoczenie za kilka lat... jeśli klinika nr 2 będzie miała podobne zdanie, nie będę miała wyjścia :(
czwartek, 7 lutego 2013
coraz bardziej przerażona...
w panice zaczęłam mierzyć zęby i sprawdzać, ile miejsca zajmą, jeśli wyrwę ich osiem... albo źle mierzyłam, albo będę mieć naprawdę sporo miejsca :( przecież to masakra, wierzcie lub nie, ale boję się okropnie, że oszpecą mnie na całe życie :(
na piątkowej wizycie zapytam dentystki, jak ona to widzi, potem w klinice w poniedziałek czy wtorek również... a na końcu umówię się z ortodontą na wcześniejszy dodatkowy termin i przedyskutuję kwestię niewyrywania piątek... jeśli będzie nalegał, wtedy najprawdopodobniej zmienię ortodontę...
a póki co idę spać... choć pewnie przez kotłujące się w głowie myśli nie zasnę :(
na piątkowej wizycie zapytam dentystki, jak ona to widzi, potem w klinice w poniedziałek czy wtorek również... a na końcu umówię się z ortodontą na wcześniejszy dodatkowy termin i przedyskutuję kwestię niewyrywania piątek... jeśli będzie nalegał, wtedy najprawdopodobniej zmienię ortodontę...
a póki co idę spać... choć pewnie przez kotłujące się w głowie myśli nie zasnę :(
środa, 6 lutego 2013
przerażenie...
nie pisałam wczoraj z przerażenia. co prawda nie poznałam jeszcze kosztów wyrywania (poznam w przyszłym tygodniu), ale ortodonta zmienił zdanie i nakazał mi wyrwać nie 4, a 8 zębów!! wszystkie ósemki + wszystkie zdrowe piątki. próbuję sobie to racjonalnie wytłumaczyć, ale chyba muszę poszukać kogoś, kto to oceni, bo zaczynam wątpić...
póki co zeszła noc była tragedią... cała dolna prawa szczęka bolała przeokrutnie... tabletki przeciwbólowe wzięłam ponad dawkę, a i tak nie pomogło... przepłukiwałam zęba Listerine'm, użyłam woreczka z lodem, przykładałam Amol na całej długości... w końcu popłakałam się z bólu... po tym trochę ustąpiło, ale rano znów musiałam wziąć tabletkę... póki co pobolewa, ale tak słabo, że narazie powstrzymam się od Nurofenu...
postanowiłam jeść rzeczy, które nie będą mi włazić w tą 'ósemczą' dziurę - uniknę skrobania szczoteczką, bo może tym podrażniam...
jak mi dentystka w piątek nie przepisze Ketanolu z własnej woli, to jej siłą wydrę tą receptę...
ps. ortodonta nie pobrał opłaty. tyle dobrze...
póki co zeszła noc była tragedią... cała dolna prawa szczęka bolała przeokrutnie... tabletki przeciwbólowe wzięłam ponad dawkę, a i tak nie pomogło... przepłukiwałam zęba Listerine'm, użyłam woreczka z lodem, przykładałam Amol na całej długości... w końcu popłakałam się z bólu... po tym trochę ustąpiło, ale rano znów musiałam wziąć tabletkę... póki co pobolewa, ale tak słabo, że narazie powstrzymam się od Nurofenu...
postanowiłam jeść rzeczy, które nie będą mi włazić w tą 'ósemczą' dziurę - uniknę skrobania szczoteczką, bo może tym podrażniam...
jak mi dentystka w piątek nie przepisze Ketanolu z własnej woli, to jej siłą wydrę tą receptę...
ps. ortodonta nie pobrał opłaty. tyle dobrze...
wtorek, 5 lutego 2013
nadal cisza...
prawa ósemka dokucza mi coraz bardziej. dziś rano znów męczyłam się z bólem. obudziłam się ok 5 rano. byłam śpiąca, nie chciało mi się wstawać, by wziąć tabletkę. lekko przysnęłam, by znów obudził mnie ból. po 3 godzinach walki poddałam się i wstałam.
klinika się nie odezwała. przyjmijmy drugą wersję, że skontaktowali się, ale ortodonta chciał mnie obejrzeć przed podjęciem decyzji (nie sposób zapamiętać szczęke każdego pacjenta z detalami), a że wizyta tuż tuż (już za 1,5h), to wszystko mi powie na wizycie. plan z poprzedniego posta jest więc utrzymany. tak że w przeciągu 2 godzin powinnam wiedzieć, co mi zrobią, a w przeciągu trzech - oby mogli mi powiedzieć z marszu, ile będzie mnie to kosztować... i wtedy będę mogła zadecydować, co z kredytem.
klinika się nie odezwała. przyjmijmy drugą wersję, że skontaktowali się, ale ortodonta chciał mnie obejrzeć przed podjęciem decyzji (nie sposób zapamiętać szczęke każdego pacjenta z detalami), a że wizyta tuż tuż (już za 1,5h), to wszystko mi powie na wizycie. plan z poprzedniego posta jest więc utrzymany. tak że w przeciągu 2 godzin powinnam wiedzieć, co mi zrobią, a w przeciągu trzech - oby mogli mi powiedzieć z marszu, ile będzie mnie to kosztować... i wtedy będę mogła zadecydować, co z kredytem.
no i co?
guzik. nie zadzwonili. umówmy się więc, że nie udało im się skontaktować z moim ortodontą. bo w sumie to chyba w ich pieprzonym interesie jest zabiegać o klienta. a na mojej głupocie niestety zarobią sporo, o czym doskonale wiedzą.
zrobię więc tak, że jutro u ortodonty zapytam, co mam robić. niech napisze list do kliniki, ja sobie go zabiorę, pokażę w klinice i niech na tej podstawie wycenią wszystko. to chyba będzie najlepsze rozwiązanie.
póki co na zegarku 2:20. nienawidzę tak późno chodzić spać, bo wiem, że rano będzie masakra. ale z drugiej strony tak bardzo nie chce mi się spać... no w sumie może troszeczkę. w końcu zapowiadali, że w Irlandii spadnie śnieg. duuużo śniegu. mam więc nadzieję rano wstać i zobaczyć za oknem bielutki puch!!
jak dobrze, że wzięłam tabletkę przeciwbólową i zasnę 'bezboleśnie'...
zrobię więc tak, że jutro u ortodonty zapytam, co mam robić. niech napisze list do kliniki, ja sobie go zabiorę, pokażę w klinice i niech na tej podstawie wycenią wszystko. to chyba będzie najlepsze rozwiązanie.
póki co na zegarku 2:20. nienawidzę tak późno chodzić spać, bo wiem, że rano będzie masakra. ale z drugiej strony tak bardzo nie chce mi się spać... no w sumie może troszeczkę. w końcu zapowiadali, że w Irlandii spadnie śnieg. duuużo śniegu. mam więc nadzieję rano wstać i zobaczyć za oknem bielutki puch!!
jak dobrze, że wzięłam tabletkę przeciwbólową i zasnę 'bezboleśnie'...
poniedziałek, 4 lutego 2013
no nie wytrzymam...
ostatnio ósemki doprowadzają mnie do szału... przynajmniej jedna daje o sobie znać 24h na dobę... znów zaczęłam brać tabletki przeciwbólowe... szóstka niestety też o sobie przypomina. szczerze marzę o tym, by to już było zrobione... niech już minie ten tydzień czy dwa do zabiegu :/
a propo zabiegu - wciąż czekam na telefon z kliniki. dalej nie znam kosztów i dalej nie wiem, co będzie robione. mam swoją wizję, ale przecież nie jestem dentystą czy ortodontą, więc nie mogę być pewna swojej "diagnozy" nawet w 5%...
do tej pory wydałam ponad 670 euro na leczenie zębów przed aparatem. zanim mnie zadrutują, doliczę do tego kosztu jeszcze piątkową wizytę (górna 6 i 7), zrobienie dolnej zainfekowanej szóstki (szacuję na 200-300 euro), wyrwanie ósemek w sedacji (spodziewam się nawet 1000 euro, jak nie lepiej)... i reszta w zależności od decyzji ortodonty - albo wyrywanie czwórki i ratowanie ósemki (co brzmi absurdalnie, jeśli mówimy o wyrwaniu zdrowej czwórki i ratowaniu słabej zepsutej ósemki), albo wyrwanie zarówno ósemki, jak i dwóch górnych czwórek, albo zdecyduje się zostawić czwórkę i wyrwać tylko ósemki. po takich kombinacjach nie jestem w stanie podać sobie nawet orientacyjnego kosztu :/ przed samym aparatem dodajmy jeszcze oczyszczanie zębów (przedział 70 - 100 euro). w związku z tymi wyliczeniami zastanawiam się, czy kredyt nie byłby czasem dobrym rozwiązaniem. nie jestem w stanie od nikogo pożyczyć takiej kasy, a czekając na wypłatę (za max 15-20h pracy w tygodniu - taka praca :/ ) mogłabym nie zdążyć założyć aparatu do wakacji. przeraża mnie to... niech więc już dzwonią, bo muszę wiedzieć, na czym stoję i muszę zacząć zbierać/rozplanować kasę...
a propo zabiegu - wciąż czekam na telefon z kliniki. dalej nie znam kosztów i dalej nie wiem, co będzie robione. mam swoją wizję, ale przecież nie jestem dentystą czy ortodontą, więc nie mogę być pewna swojej "diagnozy" nawet w 5%...
do tej pory wydałam ponad 670 euro na leczenie zębów przed aparatem. zanim mnie zadrutują, doliczę do tego kosztu jeszcze piątkową wizytę (górna 6 i 7), zrobienie dolnej zainfekowanej szóstki (szacuję na 200-300 euro), wyrwanie ósemek w sedacji (spodziewam się nawet 1000 euro, jak nie lepiej)... i reszta w zależności od decyzji ortodonty - albo wyrywanie czwórki i ratowanie ósemki (co brzmi absurdalnie, jeśli mówimy o wyrwaniu zdrowej czwórki i ratowaniu słabej zepsutej ósemki), albo wyrwanie zarówno ósemki, jak i dwóch górnych czwórek, albo zdecyduje się zostawić czwórkę i wyrwać tylko ósemki. po takich kombinacjach nie jestem w stanie podać sobie nawet orientacyjnego kosztu :/ przed samym aparatem dodajmy jeszcze oczyszczanie zębów (przedział 70 - 100 euro). w związku z tymi wyliczeniami zastanawiam się, czy kredyt nie byłby czasem dobrym rozwiązaniem. nie jestem w stanie od nikogo pożyczyć takiej kasy, a czekając na wypłatę (za max 15-20h pracy w tygodniu - taka praca :/ ) mogłabym nie zdążyć założyć aparatu do wakacji. przeraża mnie to... niech więc już dzwonią, bo muszę wiedzieć, na czym stoję i muszę zacząć zbierać/rozplanować kasę...
sobota, 2 lutego 2013
ból ból ból...
znów obudził mnie ból zęba... tym razem czuję z tyłu szczęki, na 95% to ósemka... dziwny ból - może próbuje się dalej wybić? a może po prostu to zepsucie... pomimo tego, że boli delikatnie, to jest cholernie nieprzyjemne i irytujące... wzięłam tabletkę - jak narazie nie pomogło...
zdecydowałam się na usunięcie wszystkich zębów za jednym zamachem. albo 2, albo 3, albo 4 ósemki na raz. zaczynam się jednak bać tego bólu po. wiele osób opisuje go jako "nie do wytrzymania", że usuwanie wszytkich na raz to szaleństwo. może i szaleństwo... niektórzy po wyrwaniu jednej ósemki przeżywają katusze... do tej pory machałam ręką z tekstem, że będzie ok, że nie martwię się bólem. niestety, właśnie trochę zaczęłam...
pozostaje mi liczyć na profesjonalizm kliniki - że nie poharatają mi dziąseł, nie wyrwą też jak buraka, że dostanę odpowiednie zalecenia i wystarczająco silne leki przeciwbólowe. chyba nic nie da mi tak wielkiej ulgi jak świadomość, że przynajmniej dolne ósemki opuściły mni na dobre i nigdy więcej przez te 2 kawałki kości nie poczuję bólu.
zdecydowałam się na usunięcie wszystkich zębów za jednym zamachem. albo 2, albo 3, albo 4 ósemki na raz. zaczynam się jednak bać tego bólu po. wiele osób opisuje go jako "nie do wytrzymania", że usuwanie wszytkich na raz to szaleństwo. może i szaleństwo... niektórzy po wyrwaniu jednej ósemki przeżywają katusze... do tej pory machałam ręką z tekstem, że będzie ok, że nie martwię się bólem. niestety, właśnie trochę zaczęłam...
pozostaje mi liczyć na profesjonalizm kliniki - że nie poharatają mi dziąseł, nie wyrwą też jak buraka, że dostanę odpowiednie zalecenia i wystarczająco silne leki przeciwbólowe. chyba nic nie da mi tak wielkiej ulgi jak świadomość, że przynajmniej dolne ósemki opuściły mni na dobre i nigdy więcej przez te 2 kawałki kości nie poczuję bólu.
piątek, 1 lutego 2013
moja szczęka na dzień dzisiejszy.
do tej pory nie udało mi się jeszcze pokazać mojego uzębienia. rozumiem, że dla niektórych widok może być niespecjalny - ale widywałam w internecie gorsze przypadki :) i ludzie się nie gorszyli :P w razie obaw - nie czytać dalej :P
moje zęby są dość mocno stłoczone. czasem nawet trudno dotrzeć nitką między zęby - po prostu nie chce wchodzić i muszę się nieco posiłować.
jeśli chodzi o górny łuk - jesli spojrzy się na zęby od spodu, są w miarę proste. od frontu efekt już nie jest tak dobry... jak widać, łuk mam przesunięty w prawą stronę - jest to efekty wybicia się trójki do góry. po prostu po jednej stronie teoretycznie mam o jeden ząb mniej. gdyby była w łuku, pewnie miałabym tą samą historię, co na dole.dolny łuk to posciskane i wykrzywione jedynki i dwójki. zbyt mała szczęka spowodowała, że się nie zmieściły i pokrzywiły.
żeby było zabawniej, mam związaną z tym anegdotę. do dziś pamiętam, gdy jakieś 15 lat temu (nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć - dziś mam 25) kłóciłam się z bratem o miejsce w łóżku. oboje chcieliśmy spać "przy brzegu", więc położyliśmy się po przeciwnych stronach. chcieliśmy się nawzajem pozrzucać... i w pewnym momencie dostałam silnego (jak na kilkulatka) kopniaka w szczękę. krew polała się niesamowicie, a ja zauważyłam, że coś nie tak jest z moim zębem. krew przestała lecieć, olałam to. zęby nadal rosły... i w końcu wypchnęły wysuniętą już trójkę. efekt poniżej... o ile o górną szczękę mam do dziś pretensje (choć pewnie i bez interwencji brata nie miałabym hollywoodzkiego uśmiechu), to o dolną już mieć ich nie mogę...
konsultowałam się jakieś 10 lat temu z ortodontami. niestety, przed dentystami miałam taki opór, że nie było możliwe żadne leczenie. podczas samego lakowania potrafiłam drzeć się w niebogłosy... a teraz płacę masę pieniędzy za to, by nie zmarnować kolejnych 2/3 życia broniąc się przed krępującym uśmiechem, który spowodował, że odsunęłam się od wielu osób, po prostu się wstydząc...
jak dbać o zęby - zalecenia ortodonty
zjadłam kolację i za chwilę idę umyć zęby. mój wieczorny rytuał jest dość żmudny niestety... pisałam już, że dostałam specjalną instrukcję od ortodonty, jak myć zęby. więc się podzielę :)
1. przepłukać usta wodą z solą (pół łyżeczki soli na pełny kubek wody) - płukanka z solą ma na celu złagodzenie stanów zapalnych. radzę więc stosować, jeśli ktoś ma taki problem... naprawdę działa kojąco :) odkąd stosuję, ból ósemek mniej mi doskwiera. pomimo tego radzę jednak zgłosić się do dentysty - płukanka z solą nie sprawi, że ząb się zagoi...
2. wyszorować, jak w instrukcji (mnie poinstruowano, by wykonywać ruchy wymiatające - ale ciężko mi to robić szczoteczką elektryczną ;) więc robię to, jak daję radę) - mam pastę Sensodyne.
2.5 - tego nie było w instrukcji :P ale w tym momencie nitkuję zęby.
3. wypłukać usta płynem do ust z fluorem (ja używam Sensodyne).
po takim wieczornym rytuarze nie można już ani pić, ani jeść do rana.
u mnie w tej chwili dodatkowo płukanie solą poprzedza wyczyszczenie dziury w ósemce z calego jedzenia (nie jest to przyjemne, jak się pomyśli :P ale to jedyna strona, którą mogę jeść - wolałabym, by nie spsuła się tak, że będę czuła ostry ból przy jedzeniu - przynajmniej do czasu wyrwania).
w ciagu dnia robię to samo - bez płukanki z solą, a płynu używam tylko rano i wieczorem. od dziś dodam po każdym myciu żel na policzek od wewnątrz - może się zagoi i nie będzie tak haczyć o zęby.
do usłyszenia :)
1. przepłukać usta wodą z solą (pół łyżeczki soli na pełny kubek wody) - płukanka z solą ma na celu złagodzenie stanów zapalnych. radzę więc stosować, jeśli ktoś ma taki problem... naprawdę działa kojąco :) odkąd stosuję, ból ósemek mniej mi doskwiera. pomimo tego radzę jednak zgłosić się do dentysty - płukanka z solą nie sprawi, że ząb się zagoi...
2. wyszorować, jak w instrukcji (mnie poinstruowano, by wykonywać ruchy wymiatające - ale ciężko mi to robić szczoteczką elektryczną ;) więc robię to, jak daję radę) - mam pastę Sensodyne.
2.5 - tego nie było w instrukcji :P ale w tym momencie nitkuję zęby.
3. wypłukać usta płynem do ust z fluorem (ja używam Sensodyne).
po takim wieczornym rytuarze nie można już ani pić, ani jeść do rana.
u mnie w tej chwili dodatkowo płukanie solą poprzedza wyczyszczenie dziury w ósemce z calego jedzenia (nie jest to przyjemne, jak się pomyśli :P ale to jedyna strona, którą mogę jeść - wolałabym, by nie spsuła się tak, że będę czuła ostry ból przy jedzeniu - przynajmniej do czasu wyrwania).
w ciagu dnia robię to samo - bez płukanki z solą, a płynu używam tylko rano i wieczorem. od dziś dodam po każdym myciu żel na policzek od wewnątrz - może się zagoi i nie będzie tak haczyć o zęby.
do usłyszenia :)
po kolejnej wizycie :)
dziś miałam robione jedynki i dwójkę. masakra - naprawde wolę naprawianie zębów z tyłu szczęki :/ znieczulenie też cholernie nieprzyjemne. na fotelu może nie jest tak źle, ale teraz mnie to wręcz boli. czuję się jak po botoksie - jakby mi wypełnili górną wargę jakimś cholerstwem, które rozpycha mi wszystko od środka!! łącznie z zębami... tragedia... niech to już schodzi!!!!
za tydzień w piątek kolejna wizyta - wtedy będzie zrobiona górna lewa szóstka i siódemka, po tym muszę wybrać się na naprawę dolnej prawej szóstki... i ektrakcje w sedacji, które zakończą przygotowania (jeśli chodzi o leczenie zębów). potem tylko wygojenie... i mam nadzieję, że w marcu uda mi się z powodzeniem założyć już aparat na zęby.
póki co poprosiłam dentystkę o poleceniu żelu na policzki od wewnątrz - włazi mi to w dziury z zębie, cholerstwo przygryzam sobie non stop (najgorzej jest rano, kiedy po całej nocy gryzenia budzę się i zaczynam odczuwać skutki), co powoduje ból... dość często nawet większy, niż same zęby :/
chyba muszę się położyć... to dziwne poznieczuleniowe uczucie jest cholernie denerwujące na siedząco... czuję, że powoli schodzi, ale mogłoby schodzić jednak trochę szybciej :/
za tydzień w piątek kolejna wizyta - wtedy będzie zrobiona górna lewa szóstka i siódemka, po tym muszę wybrać się na naprawę dolnej prawej szóstki... i ektrakcje w sedacji, które zakończą przygotowania (jeśli chodzi o leczenie zębów). potem tylko wygojenie... i mam nadzieję, że w marcu uda mi się z powodzeniem założyć już aparat na zęby.
póki co poprosiłam dentystkę o poleceniu żelu na policzki od wewnątrz - włazi mi to w dziury z zębie, cholerstwo przygryzam sobie non stop (najgorzej jest rano, kiedy po całej nocy gryzenia budzę się i zaczynam odczuwać skutki), co powoduje ból... dość często nawet większy, niż same zęby :/
chyba muszę się położyć... to dziwne poznieczuleniowe uczucie jest cholernie denerwujące na siedząco... czuję, że powoli schodzi, ale mogłoby schodzić jednak trochę szybciej :/
a szkoda...
ok 10:00 zadzwoniła do mnie pani z kliniki, czy nie chciałabym przyjść wcześniej, bo ktoś zrezygnował z wizyty. chciałabym!! gdyby nie fakt, że nie mam transportu. akurat dziś mój facet o 11 musi zjawić się w innym miejscu. gdyby nie to, nawet bym się nie zastanawiała. jasne, że chciałabym mieć to szybciej za sobą...
cóż, pobędę sobie dodatkową godzinę bez znieczulenia ;)
cóż, pobędę sobie dodatkową godzinę bez znieczulenia ;)
dziś kolejna wizyta...
za 2,5h kolejna wizyta. krótka, 45 minut. ale za to twarz pewnie znów będę mieć sparaliżowaną co najmniej 5 godzin. włącze The Sims 3 i tak zleci mi ten czas jak błyskawica.
tak naprawdę zrobi mi dzisiaj jeden ząb (choć mam nadzieję, że ruszy też tą mini-kreskę na drugim obok - poza tym jest to ząb zdrowy) - chciałabym jeszcze, by ruszyła w końcu tą próchnicę na obu jedynkach i prawej dwójce. potem zostanie mi juz kwestia, czy ratować którąś z górnych ósemek... i usuwanie reszty w sedacji. na sam koniec zafunduję sobie jakieś oczyszczanie/piaskowanie - jakkolwiek to się zwie, co ponoć jest niezbędne do założenia aparatu (bakterie pod klejem w zamku nie są dobrym pomysłem). i mam nadzieję, że wtedy powitam już mój aparat...
dziś właściwie mniej się boję. może trochę, przez tą igłę i znieczulenie. ale to też tak naprawdę ostatnio nie było tragiczne. w Polsce wbijała mi igłę jak cienkopis :/ tu muszę się przyjrzeć, by ją zobaczyć... cieszy mnie, że ta fobia się zmniejsza. nie dość, że nie będzie mnie to tak męczyć, to mogę mieć pewność, że już nigdy w życiu żaden ząb nie będzie miał takiej dziury, jak obydwie dolne ósemki mają w tej chwili... i tak najgorsze jeszcze przede mną - co prawda nie znam bólu po wyrwanych ósemkach, ale pewnie należy do tych najnieprzyjemniejszych i silniejszych, niż zwykły ból... i niestety trwających dłużej. ale dam radę. albo tygodniowy ból po wyrwaniu, albo ból z zębem do końca życia :P w duecie z krzywymi zębami oczywiście.
mam wrażenie, że wręcz szybko zbliżam się do końca "prac" ;) zabrzmiało, jakbym jakiś dom budowała. w sumie to (od)budowuję po kataklizmie ;) niech ten czas leci jak najszybciej.
tak naprawdę zrobi mi dzisiaj jeden ząb (choć mam nadzieję, że ruszy też tą mini-kreskę na drugim obok - poza tym jest to ząb zdrowy) - chciałabym jeszcze, by ruszyła w końcu tą próchnicę na obu jedynkach i prawej dwójce. potem zostanie mi juz kwestia, czy ratować którąś z górnych ósemek... i usuwanie reszty w sedacji. na sam koniec zafunduję sobie jakieś oczyszczanie/piaskowanie - jakkolwiek to się zwie, co ponoć jest niezbędne do założenia aparatu (bakterie pod klejem w zamku nie są dobrym pomysłem). i mam nadzieję, że wtedy powitam już mój aparat...
dziś właściwie mniej się boję. może trochę, przez tą igłę i znieczulenie. ale to też tak naprawdę ostatnio nie było tragiczne. w Polsce wbijała mi igłę jak cienkopis :/ tu muszę się przyjrzeć, by ją zobaczyć... cieszy mnie, że ta fobia się zmniejsza. nie dość, że nie będzie mnie to tak męczyć, to mogę mieć pewność, że już nigdy w życiu żaden ząb nie będzie miał takiej dziury, jak obydwie dolne ósemki mają w tej chwili... i tak najgorsze jeszcze przede mną - co prawda nie znam bólu po wyrwanych ósemkach, ale pewnie należy do tych najnieprzyjemniejszych i silniejszych, niż zwykły ból... i niestety trwających dłużej. ale dam radę. albo tygodniowy ból po wyrwaniu, albo ból z zębem do końca życia :P w duecie z krzywymi zębami oczywiście.
mam wrażenie, że wręcz szybko zbliżam się do końca "prac" ;) zabrzmiało, jakbym jakiś dom budowała. w sumie to (od)budowuję po kataklizmie ;) niech ten czas leci jak najszybciej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
-
▼
2013
(100)
-
▼
lutego
(35)
- znowu ból... nuda ;/
- po wizycie u drugiego orto.
- 5 kanałów!!
- auuuuć!!
- bolii...
- teraz tylko czekanie
- oby strach miał wielkie oczy.
- metal czy kosmetyczny? decyzja zapadła.
- dlaczego to nie przestaje??
- nadal boli.
- ból ból ból...
- jak ten czas szybko leci :)
- ała...
- bez zmian...
- infekcja...
- załamka...
- spokój i niepokój
- masakra...
- znowu :/
- szykuje się tydzień dentystyczny...
- klinika mnie załamała :/
- zaczyna mnie to męczyć...
- obserwacja...
- mam medical card :)
- coraz bardziej przerażona...
- przerażenie...
- nadal cisza...
- no i co?
- no nie wytrzymam...
- ból ból ból...
- moja szczęka na dzień dzisiejszy.
- jak dbać o zęby - zalecenia ortodonty
- po kolejnej wizycie :)
- a szkoda...
- dziś kolejna wizyta...
-
▼
lutego
(35)