za niecałe 2 godziny będę konsultować się z jednym z doktorków. po przeczytaniu opinii, metod przez nich stosowanych itp jestem wręcz na 100% zdecydowana, że to właśnie tam podejmę się walki z ósemkami i szóstką. pójdę na tą drugą konsultację - właściwie nie wiem teraz, po co - ale może warto mieć chociaż porównanie kosztów. mam nadzieję, że za byle kilka porad nie zedrą ze mnie zbyt wiele kasy. ta klinika, do której idę najpierw (ta z masą pozytywnych opinii), oferuje darmową pierwszą konsultację - oczywiście nie wlicza się w to zdjęcie RTG, jeśli zajdzie potrzeba jego zrobienia, ale już sam fakt, że dowiem się wszystkiego bez ponoszenia dodatkowych kosztów, działa na mnie uspokajająco. mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. że ósemki wyrwą bez problemu, że szóstkę da się uratować, że górne ósemki nadają się do leczenia (i że jutro będę mogła je zrobić).
czekam sobie i czekam na medical card. od momentu wysłania aplikacji nie wiem właściwie w tej kwestii nic. na stronie status jest ciągle "in progress". teoretycznie powinnam wszystko wiedzieć do konca przyszłego tygodnia. ale i to nie jest pewne, w końcu nawet nie wiem, czy wszystkie dokumenty się zgadzają i czy niczego nie brakuje... ludzie narzekają na polską biurokrację, ale irlandzka też nie lepsza...
czas chyba zjeść jakieś śniadanie - oczywiście, będzie jogurtowo :/ nie wiem, jak przetrwam dzień na jogurcie (powrót do domu przewiduję na 15:00 - więc 6h jak nic)... wezmę sobie picie, może to stłumi głód chociaż trochę. wzięłabym coś do jedzenia, ale nie mam możliwości umyć zębów między obiema wizytami w klinice, więc nie ma sensu... nienawidzę uczucia głodu...
Szukaj na tym blogu
Łączna liczba wyświetleń
czwartek, 31 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz