po podwieczorku próbowałam wyczyścić dziurę w ósemce, tak jak zwykle to robiłam... wyciągnęłam żarcie, opłukałam szczoteczkę i nagle poczułam przeszywający ból w szóstce, jakby ktoś chciał mi ją wyrwać, albo jakby się momentalnie zmroziła... wróciłam do lusterka, a tam zobaczyłam w ósemce krew... nie wiem, może coś przebiłam tą szczoteczką (w sumie napewno, skoro coś czerwonego wyciekło), ale dlaczego w takim razie poczułam w szóstce tak ogromny ból, że aż musiałam usiąść?? może nerwy są jakoś połączone, a infekcja tylko "dowaliła do pieca"... nie wiem... w każdym bądź razie znów zamiast być spokojna, będę zamartwiać się cały wieczór... jutro idę na konsultację, ale jeśli każe mi usiąść na fotel jak najszybciej, to skąd ja wezmę tyle kasy? wypłata dopiero w piątek, a i tak nie wiem, czy mi wystarczy, by zapłacić... planowałam wyrwać te zęby za 2-3 tygodnie, i zrobić to łącznie z tą szóstką - wszystko w sedacji, spokojnie wziąć wolne w pracy... nie dam sobie ich wyrwać przy zwykłym znieczuleniu!!! obawiam się jednak, że te 2-3 tygodnie to za długo... a za chwilę pobiorą rachunek za gaz, ten ogromny... Misiek ma wypłatę dopiero w środę... nie mam też od kogo pożyczyć... może on spróbuje, jak będzie trzeba... nie wiem, cholera, nie wiem...
na wszelki wypadek wzięłam tabletkę przeciwbólową...
znów jestem totalnie przerażona...
Szukaj na tym blogu
Łączna liczba wyświetleń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz