Szukaj na tym blogu

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 lipca 2013

kolejna wizyta + kolejny spadek wagi

* dziś kolejna wizyta. postępy poniżej. jak dla mnie - zadowalające :)



* na wadze 64,9 - czyli niecały kilogram do kolejnego celu, celu nr III. mam nadzieję osiągnąć nawet cel IV (61kg) przed urlopem (od 17.08). uda się?

środa, 19 czerwca 2013

* boli jak cholera... dostaję szału, nie mogę jeść... masakra... do tego podłączyli mi trójkę, ale i zablokowali ją sprężynką. jaki sens?...

ta dolna jedynka na środku, która na zdjęciu (z wczorajszej wizyty) jest jeszcze wewnątrz, dziś jest już właściwie w łuku - przez noc weszła, brakuje wręcz setnych milimetra o ideału.


* waga w dół. na dziś 68,1kg. oby tak dalej :)

czwartek, 6 czerwca 2013

hmm ;)

rzadko piszę, ale zarówno postępy w odchudzaniu, jak i leczenie aparatem idą wolno, więc co tu pisać ;) na bieżąco zwierzam się na tumblr, tu są tylko okresowe podsumowania.

* zęby bolą. dziś ból zęba zmusił mnie, by wstać. spuchły mi miejsca po wyrwanych dolnych piątkach. dziąsła prawie zakryły pierścienie. ból trochę sam zelżał, ale niestety nadal boli. uroki aparatu... zmiany widzę (tym razem dość zauważalne), więc ten ból po coś jest. wizyta 18 czerwca i mam nadzieję, że nie będzie należała do bolesnych, tak jak poprzednia...

* odchudzanie idzie w dobrym kierunku. po prawie 3 tygodniach zmagań z efektem plateau wreszcie przekroczyłam pułam 70kg i na wadze widzę szóstkę z przodu. póki co nie chcę się cieszyć jak głupia, bo jest zaledwie 0,1kg pod pułapem - jak jutro spadnie, to mogę się cieszyć :)

poniedziałek, 20 maja 2013

no i po wizycie...

* nie sądziłam, że wizyta u ortodonty będzie bolesna. a była jak diabli. rozchodzi się o czwórki, które pod wpływem sił aparatu znów zaczęły boleć. przy naciskaniu na zęby przez orto miałam ochotę złapać go z tego fotela za szyję i udusić... musiałam też po 3 godzinach wrócić na awaryjną wizytę - z rurki na szóstce spadła pętelka od drucika, który przyciąga czwórkę. po kilku próbach założenia samodzielnie (zarówno takim domowym dentystycznym skalerem jak i nicią) zdałam sobie sprawę, że nie dość, że to mi się nie uda, to jeszcze coś zepsuję... zadzwoniłam do faceta, by zawiózł mnie do orto na naprawę. oczywiście trzeba było dotknąć czwórek... z bólu znów miałam ochotę dusić :/

zmieniono mi druciki, wymieniono sprężynkę robiącą przestrzeń na trójkę, wymieniono gumki (wybrałam jasnoróżowe - chyba zostanę przy nich na stałe), dorzucono 2 łańcuszki po zewnętrznej stronie między czwórkami i szóstkami na dolnym łuku. z jakiegoś powodu nie wymieniono górnych łańcuszków od wewnątrz.

zmian na górze niewiele - przynajmniej ja nie widzę. za to u dołu się dzieje :)


następna wizyta: 18 czerwca.

* waga spada. kupiłam spalacz tłuszczu, który mi w tym pomaga. jeszcze 0,4kg i osiągnę pierwszy postawiony sobie cel :) a to na 100% nastąpi jeszcze w tym tygodniu. być może już byłby osiągnięty, gdyby nie urodziny Miśka i trochę dobrego (niekoniecznie zdrowego) jedzenia. cóż, zdarza się ;) a ja też nie chcę od diety zwariować. czasem trzeba popełnić jakieś wykroczenie, by w diecie wytrwać...

czwartek, 16 maja 2013

jeszcze 3 dni...

* i kolejna wizyta u orto :) zęby pobolewają, ale to chyba dobrze.

* za odchudzanie wzięłam się naprawdę porządnie. cel na 100% za kilka miesięcy zostanie osiągnięty :)